piątek, 3 maja 2013

Prolog

Ruszyłam w stronę komnaty Marcusa. Marcus był jednym z trzech wójków. Błam z nim najbardziej zżyta. Traktowałam go jak ojca, bo nigdy nie uwarzałam Aro za mojego ojca. Do teraz pamiętam jak ojciec zabił moją mamę. Pozatym on nawet nie kryje się z tym, że mnie nienawidzi. Zapukałam do drzwi komnaty.
-Wejdź Bello.
-Chciałeś się ze mną widzieć wóju.
-Tak. Ponieważ jak wiesz nowonarodzeni szykują się nwonarodzonymi więc wysyłam cię do Forks.
-Czekaj... do Carlisla Cullena?
-Tak.
-Dzięki,dzięki... Kocham cię!- dałam mu całusa w policzek.
-Ja ciebie też, mała. Idź się spakować.
-Dobrze wóju.
Ruszyłam w stronę swojej komnaty i zaczełam się pokować. Po kilku godzinach do pokoju wszedł Marcus i wszystko mi wyjaśnił. Pomógł mi spokować walizki do mojego Ferrari po czym pożegnał się ze mną i ruszyłam w stronę nieznanego mi miejsca i nieznanych przygód.